Rozmowa z Dorotą Kolak, aktorką teatralną i filmową, ambasadorem IX edycji kampanii Hospicjum to też Życie Fundacji Hospicyjnej.
Magda Małkowska:
Tegoroczna kampania Fundacji Hospicyjnej poświęcona będzie problemowi komunikacji w służbie zdrowia. Jakie było Pani pierwsze odczucie po usłyszeniu tego tematu?
Dorota Kolak: Pomyślałam sobie: „Świetnie! Nareszcie!”. A z propozycji zostania ambasadorem kampanii zwierzyłam się mojej córce, Kasi Michalskiej, która wydusiła tylko: „To fantastyczne”. Obie w tej akcji poczułyśmy głęboki sens.
Obecnie moja siostra opiekuje się naszymi rodzicami i zauważyłam, że ona przygotowuje się do rozmów z lekarzami. To też skłania do refleksji…
Hasłem naszej akcji uczyniliśmy zdanie „Zdrowa rozmowa pomaga leczyć”. Co jest dla Pani jej najważniejszym elementem?
Słuchanie. Uważam tak nie tylko z powodów zawodowych, ale i zwyczajnie, po ludzku. W moim pojęciu nie umiemy słuchać ani jako społeczeństwo, ani jako pojedyncze jednostki.
To jest nasza przywara narodowa?
Niestety tak. Obserwuję ją w mediach, podczas rozmów o teatrze czy po prostu w trakcie przyjacielskich spotkań. Sztuka słuchania nie została opanowana, a jest mi ona najbliższa, bo w sposób niezwykły wiąże się z moim zawodem. Myślę, że nauczyłam się jej, ale dopiero po wielu latach.
W „Momo” Michaela Ende jest dziewczynka, do której przychodzą młodzi i starzy, by ich wysłuchała. Nikt inny poza tym dzieckiem tego nie potrafi.
No właśnie. Nasza rozmowa jest często jedynie przeczekiwaniem, aż będziemy mogli się wypowiedzieć, aż wreszcie dojdziemy do głosu. Tylko kto ma nas wysłuchać, jeśli sami tego nie potrafimy?
Jakie jest znaczenie dobrej komunikacji w zawodzie aktora?
Nie do przecenienia. Podczas pracy z moimi studentami proponuję im ćwiczenie wzięte z Czechowa. Sadzam wszystkich w sali na krzesłach, otwieram okna i proszę, by przez trzy minuty słuchali płynących z zewnątrz dźwięków. Zadziwiające i zarazem pouczające jest, jak różne rzeczy słyszą. A przecież słucha się, by przyjąć emocje i argumenty drugiego człowieka.
Trzeba więc być bardzo uważnym. Aktorzy muszą się na scenie słuchać, inaczej po prostu nie będą autentyczni, ich rozmowa zabrzmi fałszywie.
Aktorzy muszą się słuchać. A co z relacją aktora z publicznością? Między nimi też zachodzi proces komunikacji.
U podstaw komunikacji leży jasna, precyzyjnie skonstruowana myśl, jasno i wyraźnie wypowiedziana. Ale już jej interpretacji w teatrze może być tyle, ile obecnych na sali widzów.
Komunikat płynący ze sceny może więc w ostateczności przybrać różne kształty?
My, aktorzy, nie mamy żadnego wpływu na to, jakie emocje on wyzwoli. Możemy się tylko domyślać, przewidywać, sobie coś tam wyobrażać.
Kampania dotyczy przede wszystkim środowiska medycznego, ale również nas wszystkich , obecnych bądź potencjalnych pacjentów lub ich bliskich. Czy rzeczywiście na medyczny profesjonalizm, oprócz fachowej wiedzy i doświadczenia, składa się umiejętność komunikacji z pacjentem i jego rodziną?
Nie ma dla mnie wątpliwości, że zdrowa rozmowa, przede wszystkim więc autentyczne słuchanie i umiejętność nadawania precyzyjnego komunikatu, leżą u jego podstaw. Ale koniecznie chciałabym zaznaczyć, że pacjenci także rzadko przygotowują się do spotkania z lekarzem. Kiedy wchodzą do gabinetu, a lekarz mówi: „Słucham”, wówczas zbyt często mieszają swoje objawy z odczuwanymi emocjami. Wydaje mi się, że tego też można się nauczyć.
A co z tą prawdą? To dla lekarza często bardzo trudny moment, kiedy musi powiadomić pacjenta lub jego bliskich o złych rokowaniach.
Lekarz powinien być też psychologiem. Każdy pacjent ma inną wytrzymałość, inne potrzeby i lekarz musi spróbować je sobie wyobrazić.
Wyobrazić? Jak aktor?
Między naszą pracą a tą lekarzy widzę jedną znaczącą analogię. Tak jak aktor powinien poczuć, wyobrazić sobie emocje granej postaci, tak lekarz w rozmowie musi sobie wyobrazić uczucia drugiego człowieka, wejść w psychikę swojego rozmówcy.
Dlatego zwróciliśmy się do aktorów z prośbą o użyczenie kampanii swoich wizerunków i roztoczenie nad nią honorowego patronatu.
Aktorzy mogą wskazać lekarzom, jak działać ich wyobraźnią. To jest rodzaj ćwiczenia...
…które można opanować?
Absolutnie tak. Aktorzy powtarzają je co wieczór, lekarze czasami kilka razy w ciągu dnia. Przy tym my żyjemy tylko wyimaginowanym życiem drugiej osoby, a lekarze i pielęgniarki mają przed sobą konkretnego człowieka z jego dramatem i muszą wziąć w siebie jego emocje.
W kampanii chcemy pokazać również wagę relacji z bliskimi. Czasami to na nich spoczywa główny ciężar przeprowadzania pacjentów przez terapię.
Przed nimi nie powinno się nic ukrywać. Ale nawet najbliżsi nigdy nie znają siły wiary człowieka , jego umysłu, energii, która się otwiera. Według mnie należy członkom rodziny mówić prawdę, ale zawsze dawać nadzieję.
Komunikacja jest więc sztuką, której można się nauczyć, a potem doskonalić.
Z całą pewnością jest to możliwe.
Rozmawiała Magda Małkowska